Jakiś czas temu zobaczyłam Nymphalidea Melindy Vermeer (zwaną Nimfą). I formalnie się zakochałam! Te kolorowe połączenia, ten nietypowy kształt, niby ażur ale nie do końca - muszę taką zrobić!
Dość długo (oj! bardzo długo!) dobierałam włóczkę, bo chciałam
wykorzystać to co miałam w swoich zapasach, potem robiłam i prułam, robiłam i prułam, i tak parę razy w różnych konfiguracjach (w pierwszej wersji włóczki były zamienione).
Aż
wreszcie jest! Robiło się szybko i spokojnie. Ale ... nimfa nie daje mi spokoju... Zrobiłam
więcej powtórzeń niż przewiduje autorka i ... chyba to był błąd. Tak bardzo chciałam, żeby nie została mi włóczka ... Chusta wydaje
mi się zbyt duża, i nie wiem jeszcze czy nie doczeka się częściowego prucia, bo nie do końca jestem z
niej zadowolona.
Jeszcze nie wiem!
Chustę wykonałam z włóczka Trekking (cieniowane żeberka) i Kocurek (błękitne ażurki).
Zużyłam po 1 motku przy drutach numer 5.